LOT o przyszłości turystyki na Dolnym Śląsku

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 

Przyszłość turystyki na Dolnym Śląsku, to temat debaty zorgtanizowanej we wrocławskiej redakcji Gazety Wyborczej. Jej uczestnikiem był między innymi Grzegorz Sokoliński, prezes Lokalnej Organizacji Turystycznej w Szklarskiej Porębie. Jego zdaniem główną barierą w rozwoju usług turystycznych, jest brak szybkiego dojazdu do dolnośląskich miejscowości turystycznych.

 

"Grzegorz Sokoliński, prezes Lokalnej Organizacji Turystycznej i były burmistrz Szklarskiej Poręby, przekonywał, że już sam dojazd z Wrocławia w Karkonosze trwa zbyt długo, a przecież mieszkańcy dalej położonych miast mają dużo gorzej: – Tymczasem gdy ktoś wybiera się w góry na cztery dni, to nie poświęci dwóch na podróż. Nie powinna ona trwać więcej niż cztery godziny, ponieważ w dzisiejszych czasach żyjemy szybko.
Jego zdaniem nie pomoże budowa trasy S3, ponieważ ułatwi dojazd tylko turystom z zachodniej Polski. Potrzebne jest szybkie połączenie z Wrocławiem: – To dopiero pozwoli wykorzystać nasz potencjał, który niewątpliwie jest potężny.
Również Kazimierz Figzał, wiceburmistrz Niemczy, skarżył się na kłopoty z dojazdem: – Przed wojną z Berlina podobno jechało się do nas mniej niż pięć godzin. Kilka lat temu próbowaliśmy reaktywować połączenie kolejowe z Wrocławiem przez Bielawę, Dzierżoniów i Kobierzyce, ale nie udało się. A dojazd samochodem trwa zbyt długo.
Grzegorz Sokoliński wskazał też, że choć mamy w regionie dużo atrakcji, to nie są tworzone dla turystów produkty turystyczne, czyli kompleksowe oferty: – Inaczej nie będzie biznesu.
Jego zdaniem turysta oczekuje dzisiaj, że ofertę będzie miał podaną na tacy: – Każdy opowiada, jak jest u niego pięknie. Ale gdzie jest to ubrane w produkt turystyczny, dzięki któremu turysta z Berlina, Warszawy będzie miał zapewnione wszystko: transport, noclegi, wyżywienie, przewodników.
Ten produkt musi być dopasowany do oczekiwań klienta: – Ale najpierw musimy sobie odpowiedzieć na pytanie, dlaczego do nas przyjeżdżają. A z tym jest problem, ponieważ w skali kraju nie są robione badania konsumenckie, nigdy nie zrobiono badań rynku rowerowego. Jak ściągać turystów, gdy działa się w ciemno. My w Szklarskiej wykorzystujemy wyniki pracy magisterskiej i niemieckie." - relacjonuje Gazeta Wyborcza.